"Mamo tato co ty na to 2" to gruba, ponad 200 stronicowa książka, wypełniona jednak po brzegi nie tylko samym tekstem, ale tez obrazującymi wszystko zdjęciami. Całości dopełnia dołączona do książki płyta DVD, gdzie każdy rozdział książki zaprezentowany jest (prawie słowo w słowo) przez autora i jego gości.
Książkę pochłonęłam w całości w zaledwie godzinę z hakiem.
O ile rozdziały dotyczące kreatywności wydały mi się dosyć banalne i oczywiste – wszak to co w pozycji opisane, a nawet i więcej, nie raz mieliśmy okazję przetestować na sobie (doskonale zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie każdy organizuje swoim pociechom czas, tak jak my w ramach działań opisywanych na blogu), o tyle niezwykle interesujące wydały mi się opisy przystosowania pokoju, kąta dziecka w taki sposób, by harmonijny rozwój móc mu zapewnić.
Przez kilka następnych dni dusiłam w sobie wszelkie przemyślenia po przeczytaniu książki i przejrzeniu zawartości płyty. Głowiłam się nad tym, co by tu zmienić, w nie tak dawno przecież odmienianym kąciku dzieciaków, co zostawić, a czego zupełnie się pozbyć...
I kiedy tak rozmyślałam, buszując po sieci trafiłam na kilka (łagodnie powiedziawszy) mało pochlebnych komentarzy dotyczących propozycji, które od czasu przeczytania książki w mojej głowie dojrzewały... Czytałam kolejne formowe wypowiedzi, a w głowie miałam już wizję, że nawet na tych naszych kilkunastu metrach się da, bo czemu by się dać nie miało. Ze świadomością, że to co tworzymy będzie nie tyle naszym widzimisie, co doskonałą pomocą rozwojowo - rehabiitacyjną, motywacja do ukończenia prac stała się jeszcze większa.
I wiecie co jest najlepsze w tym wszystkim - nie potrzeba ani dużych nakładów finansowych, ani zbyt dużo wolnego miejsca, by próbować coś zmienić – wychodzi na to, że trzeba po prostu chcieć.
I za to, że pozycja Pana Zawitkowskiego pomogła mi to zrozumieć, a następnie w czyn wprowadzić serdecznie samemu autorowi przy najbliższej okazji podziękuję!