Reklama

Długotrwały płacz a rozwój maluchów

Dwie do trzech godzin dziennie – tyle płacze przeciętny niemowlak. Jednak rodzice 20-30% dzieci muszą się liczyć z koniecznością poświęcenia dużo większej ilości czasu na uspokajanie swojego malucha. Zapewne każdy opiekun zna uczucie bezradności i wyczerpania, pojawiające się niekiedy w takiej sytuacji. Musimy jednak pamiętać, że płacz naszych pociech to nic innego, jak próba skomunikowania się z nami, w jedyny dostępny dla nich sposób. To sygnał, że dziecko czegoś potrzebuje oraz oczekuje naszej reakcji. Ignorując ten przekaz bądź odpowiadając w sposób agresywny, wyrządzamy maluchowi – czasem nieświadomie – krzywdę, narażając go na tragiczne nieraz konsekwencje.

Czym jest Zespół Potrząsanego Dziecka?

Wśród różnych przyczyn zgonów niemowląt niechlubne pierwsze miejsce zajmuje Zespół potrząsanego dziecka, z umieralnością wysokości od 15 do 38%. Inne reakcje na potrząsanie to drażliwość, wymioty, ospałość, śpiączka. Syndrom pozostawia nieraz ślady na całe życie, w postaci poważnych zaburzeń rozwojowych lub trwałego kalectwa. Zaledwie 1/3 cierpiących z jego powodu maluchów zostaje całkowicie wyleczona.

Potrząsanie niemowlakiem rzeczywiście powoduje, że uspokaja się on, jest cichy i apatyczny. Nie jest to jednak dobry znak – w jego organizmie zachodzą niezwykle niebezpieczne procesy. Dlaczego są one aż tak groźne? W dużej mierze ze względu na budowę ciała noworodka, którego główka jest nieproporcjonalnie duża, mięśnie szyjne niewystarczająco silne, a ciemiączko – nie zarośnięte. Kiedy potrząsamy tak delikatnym ciałkiem, dochodzi do gwałtownego odchylania się główki w tył i zaraz potem do przodu. Obrażenia, którym podlega wówczas dziecko, są podobne do tych odnoszonych w wypadku samochodowym. Niezwykle charakterystyczne jest występowanie naraz trzech objawów: krwiaka podtwardówkowego, obrzęku mózgu i krwotoku w siatkówce. Chociaż do tragedii najczęściej dochodzi w wyniku potrząsania niemowlakiem trzymanym na rękach, zagrożenie może stwarzać także zbyt silne potrząsanie wózkiem.

Groźny hormon stresu

„Twój maluch płacze, zamiast spać? Pozwól mu się wypłakać w samotności!” – ta metoda „trenowania” maluchów jeszcze niedawno była niezwykle modna wśród rodziców, a i dziś posiada spore grono zwolenników. Tymczasem, jak wykazały przeprowadzone badania, jest ona niezwykle szkodliwa dla organizmu, a także psychiki niemowlaków.

Aby zrozumieć wagę problemu, warto poznać wpływ na organizm kortyzolu, czyli tak zwanego hormonu stresu. Według naukowców, podczas gdy dziecko długo płacze, dochodzi do wyraźnego wzrostu jego poziomu. Wnikliwe obserwacje metody „trenowania” wykazały, że choć po kilku dniach jej stosowania dzieci faktycznie płaczą mniej, to poziom kortyzolu pozostaje nadal wysoki. Świadczy to zatem o wyczerpaniu i braku nadziei na pomoc rodziców, nie zaś o poczuciu bezpieczeństwa. 
Nadmiar kortyzolu wpływa niekorzystnie na rozwój komórek tkanki nerwowej mózgu oraz na układ odpornościowy. Prowadzi do zahamowania tworzenia połączeń mózgowych, a przemiany, zachodzące w strukturze i funkcjonowaniu mózgu podobne są do tych obserwowanych u dorosłych z depresją.

Inne badania udowodniły, że u dzieci oddzielanych od opiekunów temperatura ciała jest niestabilna, dochodzi do zaburzeń rytmu serca, podwyższenia ciśnienia krwi w mózgu, skrócenia kluczowej dla rozwoju fazy snu głębokiego.

Trudniejszy start w dorosłe życie

Skupiając się na obrażeniach fizycznych i niepokojących zmianach w mózgu długo płaczących dzieci, zapomnieć możemy, że te aspekty to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie możemy pominąć bowiem sfery psychologicznej, narażonej na poważne dysfunkcje w przypadku braku właściwej komunikacji między rodzicami a dzieckiem, w szczególności na pierwszym etapie rozwoju. To właśnie brak bliskości i zrozumienia ze strony opiekunów może stać się przyczyną zaburzeń w sferze emocjonalnej, społecznej bądź intelektualnej.

W przyszłości, dzieci, których płacz w pierwszych miesiącach życia ignorowano, mają więcej problemów w szkole, nierzadko oznacza się u nich niższe IQ. Są również bardziej uzależnione od dorosłych. Aż dziesięć razy częściej niż ich rówieśnicy borykają się z ADHD lub zachowaniami antyspołecznymi. Ponieważ część mózgu, odpowiedzialna z kontrolowanie emocji oraz przywiązanie, nie była odpowiednio stymulowana, nie potrafią sobie radzić z własnymi uczuciami, bywają wycofane, agresywne, zbyt emocjonalne. 
W pierwszych chwilach życia dziecka niełatwo jest poradzić sobie z odpowiednią komunikacją. To prawdziwe wyzwanie, warto jednak podjąć tę walkę i wykorzystać niezwykłą szansę na stymulowanie rozwoju malucha. Pamiętajmy, jak ogromny wpływ ten etap wywrze na całą jego przyszłość.
Rodzice mają do swojej dyspozycji wiele praktycznych urządzeń, jak analizator płaczu WhyCry www.zrozumdziecko.pl . Dzięki niemu szybciej nauczymy się rozpoznawać potrzeby niemowlaka. Będziemy też spokojniejsi zostawiając dziecko pod czyjąś opieką. Wykorzystując dostępną wiedzę oraz nowe technologie możemy skutecznie chronić swoje pociechy i zapewniać im lepszy start w przyszłość.

więcej o WhyCry ...