Najpierw zdziwienie, a następnie niesamowita radość. A wszystko przez wejście do pierwszej kałuży. Pomińmy stres matki przy każdym zachwianiu dziecka, która oczami wyobraźni co chwilę widzi pupę lądującą w wodzie :)
Tak jest na początku, bo kilka dni później małe dziecko oswaja się z kaloszem, a matka widzi kolejne plusy obuwia. Jakie? Na przykład, gdy matce wpadnie do głowy wyjście na spacer bez wózka, z dzieckiem chodzącym od 2,5 miesiąca i w połowie, zdawałoby się i tak krótkiej drogi, dziecię nie ma sił już iść...wtedy sytuację ratują kalosze (o ile ten świetny pomysł spaceru wpadł do głowy w deszczowy dzień!). Od kałuży do kałuży i jesteśmy w domu! :D
Kalosze Cayole, które testujemy w ramach KME sprawdzają się świetnie. Ich ogromną zaletą jest to, że posiadają ciepłe i miłe, futrzane ocieplenie. Na chłodne, jesienne spacery jak znalazł. Nie trzeba nakładać kilku skarpet, żeby ocieplić małą stópkę, co jest ogromnym plusem, bo nie tracimy czasu przy ubieraniu oraz rozbieraniu i tak zniecierpliwionego już dziecka ;)
Nasze kalosze posiadają z tyłu buta uszka (inne modele uchwyty mają również po bokach), co ułatwia wkładanie wysokiego obuwia. Lilu co prawda jeszcze z tego nie korzysta, mimo to - jak przystało na prawdziwą miłośniczkę butów – z zakładaniem kaloszy świetnie sobie radzi (tylko czemu lewy but zawsze trafia na prawą stopę?!).
Ponadto kalosze posiadają wzmocnienie pięty, które utrzymuje stopę we właściwej pozycji oraz jakże ważną, antypoślizgową podeszwę. Kalosze uszyte są z miękkiej gumy, łatwo zginają się w podeszwie, dzięki czemu dziecko nie ma problemu przy kucaniu.