Reklama

Te najmłodsze dzieci są z natury ciekawe świata, chłonne wiedzy i najchętniej uczą się w rzeczywistym świecie. One są pełne życia, wciąż eksperymentują, tańczą, śpiewają, chętnie malują, sięgają po książki z prośbą o poczytanie bajeczki, popełniają błędy, które zapewne po raz drugi im się nie przytrafią, albo wyjdą z podobnych sytuacji obronną ręką. Wolność wyboru wzmacnia ich poczucie wartości i popycha do działania, dlatego maluchy mają tyle zapału i chęci do poznawania tego, co nowe. I ten zapał mają jeszcze najczęściej przez pierwsze lata nauki, a potem? Bywa, że zapał przygasa, a nawet całkowicie gaśnie. Dlaczego tak jest? Czy gdy dzieci rosną, ich naturalna ciekawość i chęć poznania niknie? Wcale tak nie jest, to nieprawda. Gdy dzieci· znajdą się w szkole ich dotychczasowy świat nauki zostaje zmieniony, inaczej zorganizowany. Od najmłodszych lat świat nauki małego człowieka znajdował się w jego najbliższym otoczeniu, w rzeczywistości, potem zostaje zamieniony na książki i podręczniki, i myślę, że to bywa główną przyczyną niechęci do nauki. Utrata radości w działaniu hamuje jakąkolwiek aktywność, a nawarstwiające się w związku z tym braki edukacyjne najczęściej zniechęcają na dobre. Na dodatek jeszcze rodzice z roli nauczycieli, którzy do tej pory uczestniczyli w procesie uczenia się często podejmują się roli "policjantów", wypytujących o stopnie, pilnujących odrabiania lekcji, choć coraz częściej tylko o to pytają. Nie twierdzę, że to jest całkiem złe, dziecko powinno się usamodzielniać, ale przynajmniej od czasu do czasu rodzice powinni znów być nauczycielami dla swojego dziecka, i to takimi, którzy zachęcają i razem z nim dążą do przyswojenia treści edukacyjnych, choć innymi metodami niż stosowane są w szkole, ponieważ ich dziecko nie zawsze za nimi przepada. Niezastąpioną pomocą jest w tym przypadku wzajemna i bezwarunkowa miłość, pozwalająca na znalezienie właściwej drogi do sukcesu. Rodzic-nauczyciel może wspierać tak jak do tej pory wrodzoną inteligencję dziecka, rozwijać jego zainteresowania, wzmacniać poczucie wartości i jednocześnie w tym procesie stopniowo wprowadzać samodyscyplinę, która pomoże dziecku odnaleźć się w szkole.

Nikt nie poda gotowej recepty na wspólną naukę, przynajmniej tak mi się wydaje, że nie powinien takiej podawać, a to dlatego, że każdy człowiek jest inny, każda relacja między dzieckiem i rodzicem jest inna, i wreszcie - każdy inaczej się uczy. Można natomiast wskazywać sposoby, metody pracy, czyli drogi działania, a mądry rodzic sam dokona wyboru, która z dróg jest najwłaściwsza dla nich, czyli dziecka-ucznia i rodzica-nauczyciela, którzy razem wyruszają po wielką przygodę. Połączenie mądrości i doświadczenia rodzica z naturalną ciekawością dziecka da na pewno oczekiwane efekty.

Foto

Źródło: Dorota Skwark "Gdy dziecko nie chce się uczyć", Wydawnictwo Jedność 2010 r.

 

Gdy dziecko nie chce się uczyć
Gdy dziecko nie chce się uczyć albo mimo wysiłków i zaangażowania nie osiąga satysfakcjonujących efektów w nauce i nie dostaje dobrych stopni: Po pierwsze - nie panikuj! Po drugie - spróbuj określić przyczyny problemów! Po trzecie - wykorzystaj ćwiczenia zawarte w naszym poradniku! One w prosty i przyjemny sposób pobudzają koncentrację dzieci i skutecznie zachęcają je do nauki!