Reklama

Wychowanie dzieci to ciężka sztuka. Każdy rodzic chciałby, by jego dziecko było najlepsze, najmądrzejsze i najlepiej wychowane. Oczywiście na to w jaki sposób wpłynie na dziecko późniejsze środowisko nie mamy większego wpływu, ale pamiętajmy, że to jakie środowisko wybierze nasze dziecko w dużym stopniu zależy od nas.

Ostatnio na mojej półce znalazła swoje miejsce książka pewnej amerykańskiej pani psycholog Susan Forward pt „Toksyczni rodzice”. Już na samym wstępnie polecam Państwu tę książkę. Jest to historia kilku pacjentów pani Forward. Po latach podejmują oni terapię, do której zostają wewnętrznie zmuszeni poprzez swoje dzieciństwo i problemy z nim związane. Nie zawsze rodzice oddziaływali negatywnie na rozwój dziecka świadomie. Zdarzało się, że nieświadomie rodzice robili krzywdę swoim dzieciom. W kilku artykułach postaram się Państwu przybliżyć najczęstsze problemy, które popełniają rodzice w okresie rozwojowym swojego dziecka.

Dziś temat to...KOMUNIKACJA.

Gdy dziecko jest jeszcze malutkie często wydaje nam się, że nic nie rozumie. Na to co mówimy nie reaguje do końca tak jakbyśmy chcieli. Ważne jest, by pamiętać, iż to w jaki sposób mówimy do dziecka, w jaki sposób gestykulujemy to ważne elementy komunikacyjne. Jeżeli chcemy dziecko skarcić nie powinniśmy się śmiać, powinniśmy mówić tonem spokojnym ale stanowczym. Dziecko nie może się nas bać. Za każdym  razem, za którym chcemy powiedzieć dziecku coś ważnego, bądź ostrzec – pamiętajmy o tym, by podać argument.

Przykład:

Dziecko chce przejść przez ulicę samo.

Zły komunikat: Nie przechodź! Stój! Nie ruszaj się, bo nie pójdziemy na plac zabaw!

Czemu ten komunikat jest zły? Ponieważ nie dość, że wydajemy dziecku rozkaz, co w większości przypadków powoduje zupełnie odwrotny skutek, to jeszcze dziecko straszymy. Wywieramy niepotrzebną presję.

Jak zatem powinien wyglądać dobry komunikat?

Przede wszystkim już przed wyjściem z domu ustalamy zasady. Podchodzimy do dziecka, prosimy by spojrzało na nas (bardzo ważny jest kontakt wzrokowy) i mówimy np.:

Skarbie. Chciałam/Chciałem ci powiedzieć, że teraz idziemy na spacer. Podczas spaceru proszę cię byś nie oddalał się ode mnie, ponieważ może być to niebezpieczne. Na ulicy jeżdżą samochody, które mogą nie zdążyć wyhamować w odpowiednim momencie i mogą spowodować wypadek. A ja cię bardzo kocham i nie chcę, by stała się tobie krzywda.

Komunikat jest wyraźny i zrozumiały. Ważne, by tłumaczyć maluchowi wszystko spokojnym tonem, nie krzyczeć. Krzyk powoduje zamknięcie się dziecka w sobie, brak pewności siebie i brak odwagi w późniejszym życiu.

W żadnym wypadku i w żadnym wieku nie można straszyć dziecka swoimi własnymi emocjami.

W książce „Toksyczni rodzice”, autorka przytacza przykład próby tzw. bezpośredniej kontroli rodziców nad dziećmi. Charakteryzuje się ona tym, że rodzic chce sprawować nad dzieckiem kontrolę przez cały czas, a gdy coś nie jest po jego myśli stosuje szantaż emocjonalny. NIGDY nie wolno nam tego robić. Dlaczego? Autorka opisuje przykład 36-letniego dziś Michaela, który przez całe swoje życie był kontrolowany przez matkę. Do tego stopnia, że już w swoim dorosłym życiu, matka miała na niego tak wielki wpływ, że rozpadło się jego małżeństwo. Oto fragment tekstu:

Mniej więcej w rok po ślubie zdarzy. się najbardziej przykry incydent. Planowaliśmy pojechać do Bostonu na przyjecie z okazji jubileuszu moich rodziców, ale moja żona zachorowała na ciężką grypę. Była naprawdę chora. Nie chciałem jej tak zostawiać, wiec zadzwoniłem do matki, aby odwołać nasz przyjazd. No cóż, najpierw wybuchnęła płaczem. Potem powiedziała mi: „Jeśli nie przyjedziesz na nasz jubileusz nie przeżyję tego.” Złamałem się i pojechałem do Bostonu. Byłem tam rano w dniu przyjęcia. Ledwo wysiadłem z samolotu zaczęli namawiać mnie, abym został cały tydzień. Nie powiedziałem ani tak, ani nie, ale nazajutrz rano wyjechałem. Następnego dnia zadzwoni. mój ojciec „Dobijasz swoja matkę, cała noc płakała. Boje się, żeby nie dostała ataku.” Czego u diabła oni chcą ode mnie? Abym rozwiódł się z Sona, wróci. do Bostonu i wprowadzi. się z powrotem do mojego dawnego pokoju?

To, co zrobiła mama Michaela jest niedopuszczalne! Po pierwsze zastraszyła go, a dodatkowo doprowadziła do tego, że nawet ojciec Michaela był przeciwko nim. Chłopak wiele lat męczył się z poczuciem winy, co doprowadziło go na terapię.

Reasumując powyższe rozważania na temat komunikacji z dzieckiem:

  • Nie krzyczymy
  • Tłumacząc podajemy sensowne argumenty
  • Nie zastraszamy
  • Nie nastawiamy reszty członów rodziny przeciwko dziecku
  • Nie krytykujemy
  • Nie stosujemy szantażu emocjonalnego
  • Stosujemy odpowiednią tonację, podkreślając najważniejszą rzecz, którą chcemy przekazać
  • Nie podnosimy rąk, by dziecko nie odebrało tego jako próby ataku
  • Spokojnie tłumaczymy, na końcu pytając czy wszystko jest dla dziecka zrozumiałe.

 

Polecamy także inne książki autorstwa Susan: http://www.dobreksiazki.pl/a1412-susan-forward.htm